Jakoś w maju ubiegłego roku wybraliśmy się z Pe w plener, by, nim nadejdzie
ten dzień, upamiętnić na zdjęciach mnie i Berbecia jeszcze w dwupaku (a przy okazji uwiecznić mój największy we wszechświecie brzuch). Było piękne majowe popołudnie, upał nie z tej ziemi, komary cięły jak wygłodzone bestie, ja sapałam już jak lokomotywa, a spuchnięta byłam kosmicznie - jakby ktoś wlał we mnie z dziewięćdziesiąt litrów wody. Witek jeszcze przez parę tygodni mógł siedzieć wygodnie w brzuszku, a ja i Pe mogliśmy cieszyć się ostatnimi chwilami nierodzicielskiego życia. To był czas, kiedy jeszcze spać mogłam nawet do dziesiątej, jeśli chciałam...kiedy mogłam wyjść dokąd chciałam i wrócić o której tylko chciałam...co prawda nigdy sama, zawsze z moim słodkim ciężarem, jednak wtedy ten ciężar nie wydawał z siebie żadnych dźwięków, niczego się nie domagał, kopał tylko czasem w żebra i po wątrobie, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co serwuje mi odkąd się urodził.
Ten zeszłoroczny maj wspominam miło - to był czas niecierpliwego oczekiwania i niesamowitej radości, pełen obaw i jednocześnie pewności, że damy radę, choć cały nasz świat stanie na głowie. To był piękny czas. Wtedy nawet nie przypuszczałam, że może być po stokroć piękniej. A tak jest. Minął rok, a ja nie wyobrażam sobie, że nasze życie miałoby potoczyć się inaczej. Co mi po spaniu do dziesiątej, co mi po tych wszystkich wypadach w różne miejsca...Bez mojej rodziny nie miałabym nic.
Wtedy to był maj. Początek tej niekończącej się opowieści.
 |
okazja dla wszystkich, którzy nie mieli przyjemności podziwiać mojego brzucha - był naprawdę duży! |
 |
wtedy jeszcze nie miałam zakoli. w ogóle miałam dużo włosów, nie to co teraz... |
 |
mama - pulpet |
 |
mama - baryłka |
 |
;) |
A ja nie mam żadnego zdjęcia z brzuchem i pewnie dlatego żadne nie wylądowało na FB, dzięki czemu (mimo paru komunikatów na FB o ciąży) i tak sporo osób było zdziwionych na wieść o tym, że urodziłam. ;D
OdpowiedzUsuńPS. U nas TO był maj - powitaliśmy syna po drugiej stronie brzuszka. ;D
Ja mam tylko kilka zdjęć. Jak na nie teraz patrzę to nie mogę uwierzyć, że naprawdę nosiłam przed sobą coś tak wielkiego. Jest co wspominać ;) Następnym razem zafunduję sobie chyba jakąś profesjonalną sesję ciążowo-rodzinną, a co ;)
UsuńO kurcze - faktycznie spory ! :) ale w końcu musial zmieścić małego - wielkiego człowieka :)
UsuńCałkiem sporego ;)
UsuńJeju, uwielbiam oglądać ciążowe zdjęcia :))) Zawsze przywołują wspomnienia :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń