Nie tylko zegary (śmierć zegarkom!) przypominają mi ciągle o linearnym wymiarze czasu, robią to także zmarszczki na mojej twarzy (ostatnio mnożą się jak szalone, już nikt nie dałby mi 15 lat), zmieniające się w kalendarzu cyferki i oczywiście już nie taki mały Maluszek, którego trzymam pod swoimi matczynymi skrzydłami już jedenaście miesięcy bez dziewięciu dni. W kalendarzu pierwszego roku Berbecia nie zostało wiele kartek. Każdy kolejny miesiąc przynosi nam nowe umiejętności i upodobania, nowe zęby, dodatkowe kilogramy, centymetry...Bercik rośnie jak drożdżowe ciasto mojej mamy - całkiem spora już z niego bułeczka. Choć w dalszym ciągu należą mu się tytuły najsłodszego szkodnika świata, naczelnej przylepy i największego psotnika, a jego temperament pozostaje raczej bez zmian, wciąż potrafi nas zaskakiwać, z reguły pozytywnie ;)
Nasz Witek jest prawdziwym smakoszem. Praktycznie nigdy nie wybrzydza przy jedzeniu, wsuwa wszystko, co tylko mu się zaproponuje. Jeśli nie chce czegoś zjeść, to tylko w wyjątkowych przypadkach - coś musi mu wybitnie nie smakować bądź być grubo po terminie ważności. Nasz Bercik codziennie zjada: ok. 800 mililitrów kaszki (je trzy razy dziennie), dosyć spory obiad (niekiedy dwudaniowy), deser (w postaci owoców, sporadycznie przecierowego soku). Do tego wypija mniej więcej pół szklanki herbatki owocowej (woda niestety mu nie odpowiada). Między posiłkami podjada kukurydziane chrupki i/lub biszkopty. W czasie długich przechadzek po podłodze zjada również wszystkie farfocle, które znajdą się w zasięgu jego wzroku. Nie pogardzi również okruszkami ze stołu, kurzem, plastikiem, włosami, celulozą, wolę nie wiedzieć czym jeszcze. Ostatnio, gdy tylko na chwilę się odwróciłam, dorwał papier toaletowy i jął namiętnie go pałaszować. Ja oczywiście nie pozwalam mu zjadać rzeczy niejadalnych i każdorazowo wyciągam mu je z paszczy - wymaga to jednak ode mnie dużej mobilizacji i stale włączonego trybu czuwania. Póki co jakoś sobie radzę.
Zabawa
Na chwilę obecną Witka interesuje najbardziej wszystko to, co zabawką nie jest, czyli między innymi cały sprzęt RTV i AGD, jaki znajduje się u nas w domu. Fascynują go laptopy i telefony. Buty i ubrania. Nawet mokre pranie budzi w nim więcej emocji niż największy pluszak i wszystkie zabawki z Fisher Price. Staramy się jednak przekonywać go, że prawdziwe zabawki są o wiele ciekawsze. Pod warunkiem, że w zabawie uczestniczy co najmniej jeden rodzic, Berbeć potrafi dosyć długo bawić się w układanie obręczy, dopasowywanie kształtów, turlanie piłki i robić wiele innych rzeczy. Z pasją zaczytuje się w książeczkach dla dzieci. Z dziką przyjemnością studiuje też nasze podręczniki.
Relacje
Generalnie zasada jest taka: rodzice zawsze na pierwszym miejscu. Wszystkich pozostałych członków rodziny oraz naszych znajomych Berbeć traktuje z mniejszym lub większym dystansem. Jeśli o samych rodziców chodzi... cóż...Witek jest jak chorągiewka. Jednego dnia woli lepić się do mamy, innego dnia do taty. Od dłuższego czasu jest tak, że od uspokajania i usypiania jest tylko i wyłącznie tata. Oczywiście gdy go nie ma, z powodzeniem mogę go zastąpić, za to, gdy jest w domu - nie ma takiej opcji. Ja zajmuję się karmieniem, spacerami i zabawą - mam na to monopol, chyba, że okoliczności mi przeszkodzą. Soczystymi całusami Witek obdarowuje nas za to po równo ;) Miłości nikomu z nas chyba nie brakuje. Choć cierpliwości czasem i owszem...
Popołudniowe drzemki i nocne spanie
Tych pierwszych ostatnio nie ma praktycznie wcale. Przy mnie Witek śpi jedynie na spacerach. Jedna drzemka w ciągu dnia to duży sukces. Noce przesypia całe, choć w dalszym ciągu śpi z nami w łóżku. Wszelkie próby umieszczenia go w osobnym łóżeczku zakończyły się porażką, na razie wolimy więc nie wracać do tematu "przeprowadzki". Ostatnio P. udało się nakłonić Witka do usypiania w łóżku - przynajmniej nie trzeba kołysać dziesięciu kilogramów godzinami, zanim zasną.
Pierwsze kroczki i buciki emele
Ja naprawdę wciąż nie mogę uwierzyć, że moje maleństwo lada moment skończy roczek. Okrągły roczek. 365 wspólnie spędzonych dni. Ile to godzin? Ile minut? Dlaczego czas tak szybko płynie?
Jakie on ma gęste włosy! ;D Taka fajna czupryna. ;D Mój ma niewiele więcej niż przy urodzeniu.
OdpowiedzUsuńTo chyba zależy od genów :) Ja jakoś do roku byłam praktycznie łysa i nawet teraz mam niewiele włosów, a po okresie największego łysienia poporodowego, to już szkoda wspominać :P Na szczęście mój mąż ma gęste włosy i Witek odziedziczył to po nim ;) Ale niektóre dzieciaki tak po prostu mają i chyba nie trzeba się tym przejmować :)
UsuńJa się nie przejmuję - taki jego urok, z czasem mu przybędzie tych włosków. Tylko po prostu nie sądziłam, że taką fajną czuprynkę taki mały berbeć, jak Twój, może już mieć. ;D
Usuń